Zawsze kiedy robię brownie to czuję się jak Nigella Lawson. Nieco jak czekoladowa bogini. Co prawda urodowo, jak i umiejętnościowo do Nigelli mi daleko, ale każde upieczone przeze mnie brownie, przybliża mnie do ideału. To jest zaś genialne, i myślę, że sama Nigella zjadłaby je z wielką przyjemnością. To niby klasyczne brownie, z pysznym twistem, w postaci kleksów z masła migdałowego. Zdecydowanie wynosi to brownie na wyższy poziom! Jestem nim zachwycona, i szczerze zakochana. Bardzo intensywne, głębokie w smaku, o niesamowitej konsystencji. To ciasto, które pokochają czekoladomaniacy i wszyscy fani deserów. Nie lubię dodawać do brownie dużej ilości cukru, wolę nie przykrywać smaku czekolady. To ciasto idealne na leniwy weekend. Rozpieszcza, dodaje blasku każdej, nawet zwykłej chwili. Mam nadzieję, że ten weekend nie będzie tak deszczowy jak poprzedni, i w końcu pojadę nad morze. I zmęczona, po powrocie ze spaceru, zjem solidną porcję tego ciasta. I poczuję się niezwykle błogo...
Tej błogości brakuje Naszym sąsiadom. Wiem, że to blog kulinarny, ale zachęcam do pomocy:
Składniki:
100 gramów gorzkiej czekolady 70%
2 duże jajka
150 gramów masła
200 gramów mąki pszennej
3 łyżki mleka
50 gramów brązowego cukru
1 łyżka kakao
Szczypta soli
3 łyżki masła migdałowego
Dodatkowo: masło i kasza manna do formy
Rozpuszczam czekoladę z masłem i mlekiem, zostawiam na kilka minut, do lekkiego przestudzenia. Następnie dodaję do masy cukier i jajka, mieszam. Na koniec dodaję kakao, mąkę i sól, mieszam trzepaczką do osiągnięcia gładkiej konsystencji.
Rozgrzewam piekarnik do 180 stopni. Formę smaruję masłem i wysypuję kaszą manną. Wylewam ciasto, na wierzchu w kilku miejscach wykładam masło migdałowe. Następnie wykałaczką robię z kleksów wzorki. Brownie piekę 25 minut. Można posypać cukrem pudrem.