

To, że uwielbiam makaron już każdy wie. To, że lubię makaronowe eksperymenty, też każdy wie. Tym razem na celowniku miałam cukinię . Postanowiłam zrobić z niej sos do spaghetti. Czyli coś w sam raz na zabiegany dzień po pracy. Dzielę się tym przepisem w niedzielę, i mam nadzieję, że przyda się Wam on w przyszłym tygodniu. W jakiś taki męczący dzień, kiedy ma się wszystkiego dość. Jestem jednak zdania, że wszystkie smutki i zmęczenia, najlepiej koi domowy obiad. Nie musi być bardzo skomplikowany, ważne, żeby był zrobiony z sercem. Mam nadzieję,że Wam posmakuje jak i mi. A na razie ruszam ku szalonej niedzieli. Chyba nie wypocznę, ale trudno, czasem trzeba spędzić dzień poza domem, na łonie natury.
Składniki:
Makaron spaghetti razowy
1 duża cukinia
4 garście migdałów
2 łyżki masła
2 ząbki czosnku
3 łyżki bułki tartej
2 łyżki oliwy czosnkowej
2 łyżki płatków drożdżowych
Gotuję makaron al dente.
Na patelni roztapiam masło, dodaję bułkę tartą i płatki migdałowe. Podsmażam aż bułka wchłonie tłuszcz i stanie się złocista. Zdejmuję z patelni.
Cukinię myję, obieram ze skórki, obieraczką do warzyw tnę cukinię na plastry. Na patelni rozgrzewam oliwę. Siekam drobno czosnek, podsmażam dwie minuty, dodaję cukinię, smażę kolejne dwie minuty. Na patelnię dodaję makaron, mieszam z sosem, dodaję płatki drożdżowe. Makaron posypuję migdałową kruszonką.
Pamiętam doskonale, jak z moim tatą w niedzielne popołudnia szykowaliśmy tę szarlotkę. Dla nas bez ciasta, nie liczyła się niedziela. Mama nie przepadała nigdy za pieczeniem ciast. Piekła je w zasadzie tylko na święta. Czasami ciasta piekła babcia, ale kiedy chcieliśmy czegoś słodkiego, musieliśmy zrobić to sami. Zdolności małej mnie, plus tatowe umiejętności, idealnie mieściły się w tym przepisie. Ja tarłam jabłka, tata wszystko odmierzał i bach, do pieca. A potem zachwyt rodziny. Wszystkim smakowało. Aczkolwiek człowiek urósł, zdolności i chęć do eksperymentowania została. Sypana szarlotka na stole pojawiała się coraz rzadziej. Aż w ogóle została zapomniana. Do czasu. Wróciła. W najlepszym możliwym wydaniu, z fajnym twistem w postaci ananasa. Taka letnia wersja na początek jesieni!
Składniki:
2 szklanki kaszy manny
2 szklanki mąki pszennej
200 gramów masła
100 gramów cukru
1 paczka cukru z prawdziwą wanilią
1 kg jabłek-u mnie Szara Reneta
1 puszka ananasa
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka proszku do pieczenia
Dodatkowo:
Cukier puder i masło
W dużej misce łączę wszystkie suche składniki-kaszę, mąkę, proszek do pieczenia oraz oba cukry. Mieszam.
Jabłka myję i obieram. Ścieram na tarce na dużych oczkach. Krążki ananasa kroję na kawałki, dodaję do jabłek razem z syropem. Mieszam.
Formę do pieczenia-najlepiej z ruchomym dnem, wykładem do pieczenia, papier smaruję masłem. Wysypuję 1/3 sypkiej mieszanki, następnie zaś połowę owocowej masy, wyrównuję wierzch. Na owoce znów wykładam suche składniki, oraz resztę owoców. Tę warstwę posypuję cynamonem, przykrywam ostatnią częścią sypkiej mieszanki. Masło kroję na kawałeczki i układam równomiernie na wierzchu.
Ciasto wkładam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni, piekę z termoobiegiem przez 45 minut.
Po wystudzeniu posypuję cukrem pudrem.
Dziś będzie przepis na danie, które miałam okazję próbować pierwszy raz. I już wiem, że chciałabym częściej i więcej. Te danie to pyszne burgery. Domowe, wegetariańskie, sycące, bardzo smakowite.Ser Halloumi gra tutaj główną rolę, dominuje w smaku, i jest gwiazdą całego zestawienia. Warto zamienić wołowego kotleta, na coś nowego!
Weekend zapowiada się pogodnie, można więc spróbować zjeść obiad w ogródku, albo może przygotować sobie mini piknik? Takie burgery z pewnością się sprawdzą i będą pysznym urozmaiceniem weekendu. Mnie ten tydzień wyjątkowo zmęczył. Marzę o dużej porcji spokoju, odpoczynku od pracy i solidnej porcji pyszności na stole!
Składniki na 2 porcje:
2 ulubione bułki
1 opakowanie sera Halloumi
3 garście Rukoli
1 duży pomidor
2 ogórki kiszone
Oliwa
Czosnek granulowany
2 gałązki rozmarynu
Bułki kroję na połówki, polewam oliwą, posypuję czosnkiem podgrzewam na suchej patelni grillowej 3 minuty.
Hallumi grilluję po 1,5 minuty z każdej strony, na wierzchu kładę gałązki rozmarynu.
Na bułkach kładę po dużej łyżce surówki z czerwonej kapusty, kilka listków rukoli, pomidora, ogórka i na to kawałki sera Hallumi.
Dotychczas polędwiczkę jadłam głównie pieczoną. Tym razem jednak postanowiłam zrobić coś nowego. Powstały więc kotleciki z polędwicy w ostrej, chrupiącej marynacie. Wyszedł naprawdę pyszny obiad! Pikantna panierka, sprawia, że delikatne mięso nabiera nowego charakteru. Coś dla fanów ostrych smaków. A dodatkowo to szybki pomysł na konkretny obiad i odmiana od schabowych. Ta polędwiczka sprawdzi się również na zimno, jako składnik domowych burgerów. Sprawdziłam, obie wersje są naprawdę świetne. Życzę dobrego wtorku, u mnie będzie bardzo pracowity, ale popołudniu muszę iść na długi spacer. Pogoda nas rozpieszcza!
Składniki:
40 dg polędwiczki wieprzowej
1 duże jajko
5 łyżek bułki tartej
2 łyżki mleka
1 łyżka ostrej papryki mielonej
Duża szczypta chilli
1 łyżka pieprzu ziołowego
Sól
Świeżo mielony pieprz
Olej do smażenia
Polędwiczkę opłukuję, kroję na plastry. Posypuję je solą i pieprze, lekko ugniatam ręką.
Roztrzepuję jajko z mlekiem, dodaję do niego pieprz ziołowy. Do bułki tartej dodaję ostrą paprykę oraz chilli. Kawałki polędwicy panieruję w jajku, a następnie w bułce. Smażę na rozgrzanym oleju po 3 minuty z każdej strony. Podaję z ulubionymi dodatkami - u mnie puree i mizeria.
Dziś kuszę takim bardzo prostym przepisem na sernik na zimno. O smaku białej czekolady, całkowicie niekłopotliwy, bez żelatyny. To chyba najprostsza wersja sernika na zimno jaka może być. Bez zabawy z galaretkami i żelatyną. Bazą jest czekolada, która sprawia, że sernik ma bajecznie kremową konsystencję. Dosłownie rozpływa się w ustach, a co ciekawe, nie jest wcale przesadnie słodki! Podwójnie czekolady, i do tego wierzch wieńczą królewskie wręcz jeżyny. Czy może być lepiej? To idealny deser na spokojną niedzielę. Mi taka się szykuje. Po wczorajszym dniu, który w całości spędziłam w nadmorskim lesie, zamierzam dziś odpocząć, czytać książki i oglądać na spokojnie seriale.Taki weekend, pełen równowagi, to ja lubię!
Składniki:
Spód:
150 gramów herbatników
80 gramów mlecznej czekolady
100 gramów masła
Sernik:
80 dg sera na sernik
6 łyżek mleka
20 gramów masła
250 gramów białej czekolady
3 łyżki cukru pudru
3 garście jeżyn
Zaczynam od przygotowania spodu. Masło roztapiam z czekoladą, chwilę studzę. Dodaję pokruszone herbatniki. Tortownicę wykładam papierem do pieczenia, wylepiam spód ciasteczkami z czekoladą. Chłodzę przez 20 minut w lodówce.
W garnuszku podgrzewam masło z mlekiem, dodaję białą czekoladę i cukier puder, gdy czekolada się rozpuści, zdejmuję masę z kuchenki i studzę kilka minut. Następnie dodaję twaróg, ubijam mikserem, aby masa miała idealnie gładką konsystencję. Wylewam masę sernikową na spód z ciasteczek, z wierzchu układam jeżyny, chłodzę ciasto przez 3 godziny.