Pamiętam jak to było. Dokładnie pamiętam. Był chyba maj, wieczór, chwila przed pójściem spać. Mama powiedziała, że na pewno będziemy miały brata i mamy zdecydować czy będzie Michałem czy Mikołajem? Mówiąc szczerze, było mi obojętne, czy będzie Michał, czy Mikołaj. W ogóle obojętne mi było czy będzie brat czy siostra. Nie robiło to dla mnie żadnej różnicy. Poszłam do kuchni, gdzie tata kończył sprzątanie po kolacji i powiedziałam, że może być Michał. I tak zostało. Dopiero jak się urodził, to doszłam do smutnego wniosku, że dziecko jest prawdziwe. Że płacze, i zajmuje 90 % uwagi rodziców. Byłam zbuntowaną 6 latką. Do tej pory to ja byłam najmłodsza, najmniejsza i najsłodsza. A teraz stałam się środkowym dzieckiem. Generalnie nie polubiłam brata tak od razu. Ale pamiętam, jak pierwszy raz się uśmiechnął i wtedy uznałam, że jest nawet fajnym gościem. I tak sobie płynął czas, a brat dorósł. Sama nie wiem jak to zleciało? Zawsze był " Mały" i "Młody", teraz to pilny student medycyny w okularach, kitlu i ze stetoskopem na szyi. Za całkiem niedługo pan doktor. Jakoś ciężko mi się z tym pogodzić. Ale i cieszę się, że dobrze go z siostrą wychowałyśmy. Razem chodzimy na koncerty, czytamy te same książki, a mój brat to najlepszy stylista na świecie. Niczego nie kupię bez jego akceptacji! Choć czasem mierzi mnie jego absurdalny i cyniczny dowcip, ale nie ma się czemu dziwić, uczył się od mistrza, czyli mnie. Ale do rzeczy, brat miał urodziny. W środku tygodnia. W pracy zamęt, nie było czasu na pieczenie ciasta. Przygotowałam więc jego ulubiony sernik, ale w zupełnie innej wersji. Sernik utopiony w malinowej galaretce na czerwonym winie. Z wyraźnym smakiem pysznego piernika. To nie mogło nie smakować!
Zaczynam od przygotowania serniczka. Łączę serki z miodem i wanilią na gładki krem, wstawiam do lodówki na minimum kwadrans.
Maliny płuczę i przekładam do garnuszka, zasypuję cukrem i przyprawami. Zalewam winem, gotuję owoce około 6-7 minut, aż zaczną się rozpadać. Do masy dodaję galaretkę i bardzo dokładnie mieszam całość. Gorącymi malinami z winem napełniam szklanki, odstawiam na 10 minut. Do sosu wkładam po 3 łyżki serniczka, deser odstawiam na pół godziny do lodówki.
Przed podaniem posypuję całość pokruszonymi pierniczkami.
Składniki:
300 gramów kremowego serka ( u mnie Philadelphia)
150 gramów serka Mascarpone
2 łyżki miodu
Łyżka ekstraktu waniliowego
200 gramów malin
1 czubata łyżka brązowego cukru
1 łyżeczka przyprawy do piernika
200 ml czerwonego wina
Pół opakowania malinowej galaretki
Kilkanaście pierniczków - Całuski z nadzieniem wiśniowym Kopernika
Zaczynam od przygotowania serniczka. Łączę serki z miodem i wanilią na gładki krem, wstawiam do lodówki na minimum kwadrans.
Maliny płuczę i przekładam do garnuszka, zasypuję cukrem i przyprawami. Zalewam winem, gotuję owoce około 6-7 minut, aż zaczną się rozpadać. Do masy dodaję galaretkę i bardzo dokładnie mieszam całość. Gorącymi malinami z winem napełniam szklanki, odstawiam na 10 minut. Do sosu wkładam po 3 łyżki serniczka, deser odstawiam na pół godziny do lodówki.
Przed podaniem posypuję całość pokruszonymi pierniczkami.
Ja akurat mam startszego brata, ale wiem, że często jest się zazdrosnym o młodsze rodzeństwo :D
OdpowiedzUsuńja byłam zazdrosna jak się urodził, jakiś miesiąc, a potem mi przeszło ;)
UsuńPiękne masz wspomnienia i aż ciepło w sercu kiedy się o nich czyta :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńBrzmi skomplikowanie :D
OdpowiedzUsuńbardzo prosto się je robi:)
UsuńPyszny deserek :-)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńIdealny deserek :)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńAleż rewelacyjne połączenie ☺☺
OdpowiedzUsuń:)
UsuńO Jezuniu słodki... Ślinotok!
OdpowiedzUsuńObserwuję Twój blog Kochana, ale nie wiem, jak zniosę widok tych pyszności :D
dziękuję, warto spróbować samemu w domu ten serniczek :)
UsuńNa pewno jest smaczny :)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńŚwietny pomysł na wyjątkowy serniczek:)
OdpowiedzUsuń;)
Usuńwowww podziel się :D
OdpowiedzUsuńwpadaj;)
UsuńAle cudo! Na pewno smakuje genialnie 😊
OdpowiedzUsuń;)
Usuńojeju ale bym jadła;)
OdpowiedzUsuń;)
Usuńomomom
UsuńZawsze muszę trafić późno wieczorem na coś pysznego :)
OdpowiedzUsuń;)
Usuńsuper pomysł
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMuszę go zrobić :)
OdpowiedzUsuńpolecam;)
UsuńO ja cię, ale przepysznie wygląda :)
OdpowiedzUsuńhttps://fasionsstyle.blogspot.com/
:)
UsuńNajlepszego dla barat! A takiego serniczka to bym sama chętnie wszamała :)
OdpowiedzUsuńdziękuję:)
UsuńPomału zaczyna się piernikowe szaleństwo <3 :D
OdpowiedzUsuńu mnie trwa cały rok:)
UsuńJuż sam opis tego deseru brzmi nieziemsko! Wszystkiego najlepszego dla brata! :)
OdpowiedzUsuńdzięki;)
UsuńTakie relacje w rodzinie są bardzo ważne :)
OdpowiedzUsuńPamiętam jak miałam mieć młodszą siostrę. Też byłam o nią strasznie zazdrosna i też byłam zbuntowaną 6 latką :D Teraz mam nawet dwie młodsze siostry i cudownie jest oglądać jak dorastają :)
O to ładnie poleciał z tą medycyną :D
W takiej odsłonie nie jadłam, ale pyszności!
Ja mam brata i siostrę, i wyjątkowo to sobie chwalę. Jest równowaga idealna :)
UsuńA brat bardzo mądry to i medycyna jest :)
Pycha!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńKompozycja kusząca bardzo.
OdpowiedzUsuńDeser niebanalny!
:)
UsuńWygląda pysznie! <3 U mnie z rodzeństwem było inaczej... tzn to ja byłam najmłodsza, w sumie najmłodszy dzieciak w rodzinie.. :D Ale za to w szkole wszyscy mi zawsze zazdrościli starszego, dobrego brata :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa mam brata młodszego o 5 lat, choć wydaje mi się, że to zbyt duża różnica bynajmniej u nas. Jak będę mieć swoje dzieci to chciałabym, żeby maksymalnie była różnica 3 lata. Ale jak to wyjdzie to życie pokaże.
OdpowiedzUsuńAle smakowicie wygląda :)
ja mam siostrę rok starszą ode mnie, i serio, lepiej dogaduję się z bratem, naprawdę:)
Usuń