Dzień Matki już jutro. Nie wiem jak Wy, ale ja szczerze uwielbiam ten dzień. Staram się co roku, oczywiście razem z rodzeństwem by zaskoczyć czymś mamę. Z roku na rok jest coraz trudniej, bo mama coraz bardziej wymagająca, a i pogodzić gusta trójki dorosłych ludzi bywa ciężko. Ale staramy się i mamy spore sukcesy na polu matczynych niespodzianek. W tym roku oprócz pięknego wisiorka z prawdziwym diamentem, będzie też słodko. Moja mama uwielbia wszystko co drożdżowe i wszystko co ma w sobie rabarbar. Oczywistym wyborem więc na słodki podwieczorek w Dzień Matki były brioszki z rabarbarem. Żeby nie było tak oczywiście, dodałam do tych słodkości malinową konfiturę. To połączenie okazało się strzałem w dziesiątkę. Kwaśny rabarbar i słodkie maliny, zupełnie tak jak bycie mamą. Przy całej sympatii jaką żywię do samej siebie, to niejeden raz byłam kwaśnym rabarbarem dla mej mamy. Ot, taki to już zodiakalny bliźniak, co ma bardzo zmienny charakter. Jako dziecko cechował mnie nadmiar odwagi i cóż, potrafiłam robić rzeczy całkiem pozbawione sensu. Moja mama wiele razy ze strachu była bliska zawału serca, potrafiłam bowiem w wieku 6 wiosen uciec ze szkoły. Dokładnie to z zerówki, po prostu sobie wyszłam z lekcji i poszłam na wagary. Jeden, jedyny raz w życiu. Co to były za emocje, mała Lenka na gigancie! Raz podczas spaceru, samotnego spaceru dodajmy, wpadłam do dziury. Nie było ze mną przez 3 godziny kontaktu, miałam 7 lat, świetnie się bawiłam w tym wielkim wykopie, a jaka byłam dumna kiedy wyciągało mnie z niego 4 panów. Moja mama stała na krawędzi i zastanawiała co ma zrobić najpierw, przytulić czy wrzucić z powrotem? A jak musiała spalić się ze wstydu, kiedy po pewnym wieczorze, jaki spędziła z tatą w operze, została zalana przez sąsiadów ofertami pomocy materialnej, ktoś chciał gotować zupy, a ktoś inny dzielić się ubraniami. Powód? Kiedy rodzice poszli na randkę, a dziadkowi się przysnęło, moja siostra wpadła na pomysł by sprzedawać sąsiadom klamerki i zapałki. Ubrała mnie w ładny płaszczyk, wszakże był luty, zapakowała do windy, a mieszkałam wtedy w 12 piętrowym bloku i kazała jeździć góra dół i oferować z wielkanocnego koszyka domowe akcesoria. Miałam 4 lata, robiłam co kazała moja 5 letnia wtedy siostra. Od razu dopowiem, nie zarobiłyśmy nic, a wstyd ciągnął się do naszej wyprowadzki, za całe dwa lata. Ale były i te słodkie chwile, dużo rozmów, piękne wyjazdy i chwile czystej radości. Jak te ze wspólnych podwieczorków. Te brioszki wspaniale umilą święto mam. Są mięciutkie, aromatyczne, harmonijnie łączą smaki malin i rabarbaru. Zabierzcie je na wspólny spacer, piknik, albo po prostu zjedzcie je przy ulubionym filmie. Są rozkosznie pyszne. I takie domowe...
Zaczynam od przygotowania zaczynu. Rozcieram drożdże z łyżką cukru, łyżką mleka i łyżeczką mąki. Zostawiam w ciepłym miejscu na 10 minut.
W międzyczasie w garnuszku topię masło oraz Palmę, dolewam mleko i studzę.
Do zaczynu dodaję mąkę, cukier i jedną paczkę cukru z prawdziwą wanilią, wbijam dwa jajka i dolewam mieszankę maślano-mleczną. Zagniatam gładkie ciasto- trwa to około 10 minut. Formuję kulę, odstawiam na 40 minut w ciepłe miejsce.
Rozgrzewam piekarnik do 190 stopni. Rabarbar obieram, myję, kroję w plasterki, zasypuję cukrem wnailiowym. Z ciasta odrywam 10 kulek, spłaszczam je, na środku smaruję brioszki malinową konfiturą, posypuję kawałkami rabarbaru. Odstawiam je na kwadrans, następnie smaruję wierzch mieszanką mleka i cukru
Bułeczki wkładam do piekarnika i piekę 25 minut w 190 stopniach.
Składnik na 10 Brioszek :
1/2 paczki świeżych drożdży
400 gramów mąki pszennej
200 ml mleka
50 gramów Palmy
100 gramów masła
2 małe jajka
80 gramów cukru
2 paczki cukru z prawdziwą wanilią
6 łyżek malinowej konfitury
2 duże łodygi rabarbaru
Dodatkowo:
2 łyżeczki mleka, łyżeczka cukru
W międzyczasie w garnuszku topię masło oraz Palmę, dolewam mleko i studzę.
Do zaczynu dodaję mąkę, cukier i jedną paczkę cukru z prawdziwą wanilią, wbijam dwa jajka i dolewam mieszankę maślano-mleczną. Zagniatam gładkie ciasto- trwa to około 10 minut. Formuję kulę, odstawiam na 40 minut w ciepłe miejsce.
Bułeczki wkładam do piekarnika i piekę 25 minut w 190 stopniach.

Cudowne!
OdpowiedzUsuńZjadłabym z rozkoszą...
:)
UsuńJakie smakowite!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńFajne masz wspomnienia i perypetie... czasem miło i fajnie jest powspominać. A Mama z pewnością jest Was dumna nawet mimo wybryków i wyskoków - wszakże byliście dziećmi i Ona rownież ;) Z zaskakiwaniem Mam bywa różnie ale tak naprawdę dla Mam nie jest ważne co.... liczy się pamięć, gest - okazywać miłość, szacunek, niespodzianki... można każdego dnia i niech każdego dnia Mamy czują się wyjątkowo a w szczególności w dniu Ich Święta :)
OdpowiedzUsuńBrioszki z pewnością pycha ;)
Moja mamcia jest dość konkretna w kwestii niespodzianek ;) Bardzo nie lubić niespodzianek, które nie trafiają w jej gusta i potrafi powiedzieć, że jej się coś nie podoba, więc trzeba długo myśleć co ją ucieszy ;)
UsuńKonkretna kobieta, wie czego chce a czego nie :) Z jednej strony strach, czy się trafi ale z drugiej trzeba się bardziej postarać a nie wymyślić coś w ostatniej chwili "na poczekaniu". Ale to Mama, jestem pewna, ze i tak dla Niej liczy się pamięć i Wasza miłość :)
UsuńNa szczęście prezent ją ucieszył ;) Uff, miesiąc myślenia na coś się przydał :)
UsuńMuszą smakować znakomicie :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNiezłe ziółko z Ciebie było! Ubawiłam się setnie czytając o Twoich wyczynach.
OdpowiedzUsuńA brioszki rabarbarowo-malinowe muszą być przepyszne:)
dziękuję:)
UsuńMniam...pyszne :) Poproszę jedną ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPysznie wyglądają ❤
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuńzjadłabym ze trzy:D
OdpowiedzUsuńwpadaj :)
Usuńteraz już pewnie nic nie ma;p
UsuńPyszne brioszki, konkretnie nadziane :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńOj pojadłabym, pojadła :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJak tylko zobaczyłam je na Instagramie musiałam przylecieć po przepis :) Wyglądają obłędnie :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńFajnie, że zawsze próbujecie coś razem wymyślić, to wygląda o wiele fajniej :)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńKocham takie bułeczki ☺
OdpowiedzUsuń:)
UsuńHaha, niezłe przygody. Mama miała z Tobą urwanie głowy :D
OdpowiedzUsuńA brioszki - rewelacja :)
oj miała, miała :)
UsuńAle miałaś przygody :)
OdpowiedzUsuńMoja mama też jest dość wymagająca w kwestii prezentów, trudno ją ucieszyć (w końcu po kimś to mam :P), a wyborów nie ułatwia mi to, że ona wszystko ma co jej potrzeba, a zagracać się zbytkami nie lubi. No ale tort ze śmietanką zawsze ją ucieszy, lub też storczyki (ale to też sama musi sobie wybrać, bo ja się na kwiatkach nie znam).
Widzę,że mamy mamy podobne :0 Moja mama nie znosi tych "duperelek", wszystko ma być praktyczne, ale ona niby wszystko ma. I bądź tu mądry :)
UsuńO matko! Wyglądają obłędnie! :)
OdpowiedzUsuńObłędne są , muszę koniecznie zrobić :-)
OdpowiedzUsuńTą sprzedażą klamerek i zapałek to nas rozwaliłaś xD XD
OdpowiedzUsuńWspaniały deser na Dzień Matki :)
OdpowiedzUsuńPych! Drożdżowe mogę jeść zawsze :)
OdpowiedzUsuń