Coś mi pokręciło. Kiedyś obiad bez mięsa, był dla mnie sprawą trudną do przeżycia. W ogóle dzień bez mięsa był czymś czego nie potrafiłam sobie wyobrazić. Teraz po mięso sięgam naprawdę rzadko. Nie pamiętam kiedy jadam kanapki z wędliną, albo parówki. Mięsny obiad nie gości u mnie częściej niż 2 razy na tydzień. Widać na wiosnę mój organizm ma zupełnie inne potrzeby i mięso go nie kręci. w poszukiwaniu obiadowych inspiracji bez mięsa, wróciłam do sojowych przysmaków. Moja mama kilkanaście lat wstecz chętnie robiła oszukane flaczki sojowe, to wtedy poznałam sojowe kotleciki. Dziś w mojej kuchennej szafce zawsze znajdzie się zapas tych małych i uroczych kotlecików, z których w parę chwil można przygotować smaczny i pożywny obiad. Po dość długim dniu pracy i jeszcze dłuższym spacerze z pracy do domu ( nogi same skierowały mnie w stronę rzeki), nie miałam za wiele czasu na przygotowanie obiadu. Brakowało chęci, sił i pomysłów. I wtedy w oko wpadły mi sojowe kotleciki. Namoczyłam je w bulionie, opanierowałam jak schabowe, dodając resztki parmezanu. Efekt był wspaniały. Z przyjemnością dodam, że kotleciki podkradł mi też brak. Wielki wróg wszystkiego co nie jest mięsem, ziemniakiem i słodyczem. Powiedział, że wyszły pyszne.
Kotleciki zalewam ciepłym bulionem, odstawiam na kwadrans.
Bułkę tartą łączę z parmezanem, papryką, solą i pieprzem.
Następnie odcedzam kotlety, panieruję je w mące i serowej bułce tartej. Rozgrzewam oliwę i smażę kotleciki po 3 minuty z każdej strony. Podaję z makaronem i ogórkami.
5-6 kotlecików sojowych
200 ml warzywnego bulionu
1 łyżka bułki tartej
1 łyżka mąki orkiszowej
2 łyżki tartego Parmezanu
Słodka papryka
Sól
Pieprz
Oliwa do smażenia
Do podania:
Makaron i ogórki
Kotleciki zalewam ciepłym bulionem, odstawiam na kwadrans.
Bułkę tartą łączę z parmezanem, papryką, solą i pieprzem.
Następnie odcedzam kotlety, panieruję je w mące i serowej bułce tartej. Rozgrzewam oliwę i smażę kotleciki po 3 minuty z każdej strony. Podaję z makaronem i ogórkami.
Wiosną organizm upomina się o lekkie posiłki, lekkostrawne a mięso długo zalega w żołądku. Inna kwestia to taka, że smaki i upodobania się zmieniają - czasem organizm sam odrzuca pewne produkty, czasem odrzuca bo czuje przesyt lub po prostu jakos to szkodzi. Innym razem człowiek potrzebuje odmiany :)
OdpowiedzUsuńTwoja Mama robiła flaczki sojowe? A takie z boczniaków również? ;)
Ja nie jadam grzybów, więc z boczniaków nie robiła ;) Ale sojowe tak,bo takie flaczki jadł mój brat i siostra, te zwykłe ich odrzucały, mi bez różnicy, sojowe były fajne :)
OdpowiedzUsuńJa tak mam, że np muszę jeść ser, jajka, czy mięso, a potem na jakiś czas przestaję. Widać organizm ma jakieś potrzeby ;)
Ja nigdy flaków nie jadłam - ani mięsnych, ani wege ale widziałam przepisy na flaczki naleśnikowe xD Mnie to flaczki już z nazwy zniechęcały, nie wspominając o zapachu i tym, że to mięso ;)
UsuńMasz takie "fazy" i etapy :)
To ja miałam coś podobnego wtedy, gdy mieszkałam w Warszawie. Teraz jednak częściej po mięso sięgam i mam szczerą nadzieję, że będzie jeszcze częściej. Organizm się chyba tego domaga.
OdpowiedzUsuńorganizmu trzeba słuchać :)
UsuńMam podobnie i to chyba zasługa wiosny!
OdpowiedzUsuńJem więcej warzyw i owców morza.
:)
UsuńJa odstawiłam mięso z innych względów, ale nie brakuje mi go jakoś szczególnie. Za to kotlety sojowe jadłam daaawno temu i mi nawet smakowały :)
OdpowiedzUsuńja zobaczę kiedy znów poczuję chęć na kotleta :)
UsuńJa odstawiłam mięso ze względów zdrowotnych. Najpierw ograniczałam jego spożycie, a od początku kwietnia nie jem już w ogóle i wcale mnie nie ciągnie :)
OdpowiedzUsuńTakie schabowe sojowe zjadłabym z wielką chęcią :)
:)
Usuńwyglądają bardzo dostojnie:D
OdpowiedzUsuń;)
Usuńja lubię kotlety brokułowe;)
UsuńPrzyznam się, że lubię mięso i jem je nawet 6 razy w tygodniu, ale przemawiają do mnie też produkty bezmięsne. Zwłaszcza, że na wiosnę spożywam więcej warzyw i owoców. Te kotleciki wyglądają na prawdę smacznie i chętnie wypróbowałabym przepis.
OdpowiedzUsuńja mam tak,że codziennie jem mięso po 3 razy, a potem przez parę tygodni nie dotykam ;) Ot, dziwne:)
UsuńJak ja dawno nie jadłam sojowych kotletów!
OdpowiedzUsuńprzypomnij sobie ten smak :)
Usuńkiedys takie sojowe schabowe często robiłam; w sumie z 5 lat ich nie jadłam
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPysznie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa lubię mięso, ostatnio nawet jadam go częściej, ale taki obiad też zjadłabym ze smakiem :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBardzo lubię takie kotlety, chociaż dawno nie robiłam, dzięki za przypomnienie :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńSkuszę się na takie kotleciki jak tylko skończę dwutygodniowy detoks :) Ja nigdy nie miałam problemów z odstawieniem mięsa, choć rzadko to robiłam, bo po co? :D Teraz jednak mam cel "dwa tygodnie na samych roślinkach", wiec o białku zwierzęcym mogę pomarzyć *.* "Ser" łechta moje kubki smakowe już samą nazwą :D Ach, zjadłabym :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa mam coraz mniejszą ochotę na mięso wiosną, latem....kiedy jest ładnie jadłabym mnóstwo warzyw i owoców :)
OdpowiedzUsuńLubiłam kiedyś kotlety sojowe, nawet miałam ulubione, a wieki ich już nie jadłam.
OdpowiedzUsuńPyszny pomysł na obiadek :-)
OdpowiedzUsuńJakoś takie schabowe mnie nie przekonują ;)
OdpowiedzUsuń