Nie, nie będziemy dzisiaj grać w tę sportową grę. Chociaż w zasadzie ta gra jest podpowiedzią. Jak wiadomo ping pong to gra szalenie popularna w Azji i to właśnie Azja jest słowem kluczem. Ping Pong to bowiem knajpa azjatycka. Tego dnia trafiłam do niej zupełnym przypadkiem. Na marginesie muszę dodać, że ostatnio wiele fajnych knajpek odkryłam właśnie zupełnym przypadkiem. Tak więc, tego dnia planowałam odwiedzić inne miejsce, ale z powodu nadmiaru gości musiałam zrezygnować, zmienić plany, przejść całe 10 metrów i zająć miejsce w Ping Pongu. Nawiasem mówiąc, zajęliśmy ostatni wolny stolik. Trafiło nam się fartem.
Ping Pong to stosunkowe dość nowe miejsce na kulinarnej mapie Gdańska. Znajduje się w Garnizonie, w miejscu gdzie jako dziecko jeździłam z tatą w niedzielne poranki na filmy, a dziś rozwinęła się tam praktycznie nowa dzielnica miasta. I nawiasem mówiąc jest to jedno z moich ulubionych miejsc. Sama knajpa jest ciekawie urządzona, bardzo nowocześnie, dekoracje przyciągają wzrok i co ważniejsze cieszą oko. Wielbiciele nowoczesności i industrialnych miejsc będą zachwyceni. Dobrze czuły się zarówno grupy znajomych, jak i rodziny z dziećmi. To duży plus.
Menu nie jest skomplikowane. Mamy jasny podział na kategorie dań, a wszystko jest szczegółowo opisane. Ciekawa jest sama forma zamówienia, dostajemy karteczkę z menu, i ołówek, każda osoba zaznacza co chce zamówić. Nas skusił kurczak po wietnamsku, żeberka, i bardzo ostre zielone curry. Do picia aloesowa lemoniada z ogórkiem i biała herbata, mrożona, bo wtedy było jeszcze naprawdę ciepło. Kuchnia jest na wpół otwarta, można więc obserwować pracę kucharzy i zgadnąć kto robi nasze danie.
Po 15 minutach dania pojawiły się na stole. Wcześniej kelnerka przyniosła marynowaną rzepę z sezamem. Z początku nie wiedziałam za bardzo co to za warzywo, smakowało genialnie, lekko, chrupiąco i słodkawo. Napoje były genialne. Kokosowo-aleosowa lemoniada smakowała bosko. Mogłabym codziennie ją popijać. Do tego ogórek i cytryna. Zdecydowanie smak do odtworzenia w domu. Czas na dania główne. Zacznę od mojego wyboru, czyli kurczak po wietnamsku. Co się składało na to danie? Mięso w chrupiącej panierce, lekko pikantnej. Do tego ryżowe kluseczki, kiełki, jarmuż, pestki dyni i dość ostry sos. Samo mięso było idealne. Soczyste, delikatne, z chrupiącą panierką. Sos był naprawdę ostry i wyrazisty. A kluseczki? Mam co do nich trochę wątpliwości. Były bez smaku, co było plusem, bo maczane w sosie lekko łagodziły jego smak i stanowiły idealne tło. Ale to co mi nie odpowiadało, to konsystencja. Taka dość gumiasta, za gumiasta jak na moje gusta. Żeberka były pyszne, bardzo fajnie zamarynowane i świetnie upieczone. Do tego idealnie ugotowany ryż i porcja zdrowia czyli brokuły. Na koniec zielone curry. W menu było ostrzeżenie, że jest to danie bardzo ostre. Mój brat się tym jednak nie przejął, bo kocha to co pikantne. Ale musiał przyznać, że ten kurczak był po prostu ognisty. Smaczny, ale piekielnie ostry. Ogólnie wszystkie dania były bardzo świeże, pięknie podane, porcje w sam raz. Smak też bez większych zarzutów - wyłączając kluseczki, wolałabym dostać do pysznego kurczaka makaron ryżowy.
Ceny nie są najniższe, ale jeżeli bierzemy pod uwagę lokalizację i jakość, to nie jest źle. Obiad dla trzech osób wyniósł 125 złotych.
Ja na pewno wrócę do Ping Ponga. Jesienną porą mam ochotę na Ramen.
Ping Pong, ul. J. Słowackiego, 21, Gdańsk
Menu nie jest skomplikowane. Mamy jasny podział na kategorie dań, a wszystko jest szczegółowo opisane. Ciekawa jest sama forma zamówienia, dostajemy karteczkę z menu, i ołówek, każda osoba zaznacza co chce zamówić. Nas skusił kurczak po wietnamsku, żeberka, i bardzo ostre zielone curry. Do picia aloesowa lemoniada z ogórkiem i biała herbata, mrożona, bo wtedy było jeszcze naprawdę ciepło. Kuchnia jest na wpół otwarta, można więc obserwować pracę kucharzy i zgadnąć kto robi nasze danie.
Ja na pewno wrócę do Ping Ponga. Jesienną porą mam ochotę na Ramen.
Ping Pong, ul. J. Słowackiego, 21, Gdańsk
Same pyszności widzę :-) fajne miejsce :-)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńNie byłam jeszcze w Gdańsku, może gdy odwiedzę to miasto, to odwiedzę i ten lokal :)
OdpowiedzUsuńzapraszamy do Gdańska ;)
UsuńBardzo apetycznie dania wyglądają :D Nabrałyśmy też ochoty na ramen :D
OdpowiedzUsuń;)
UsuńGdy będę z wizytą w Gdańsku, odwiedzę to miejsce.
OdpowiedzUsuńpolecam :)
UsuńNie znam tego miejsca, ale bardzo chętnie się tam wybiorę :)
OdpowiedzUsuńkoniecznie wpadnij ;)
UsuńChętni bym się tam wybrała. Potrawy wyglądają zachęcająco:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńFajne miejsce. :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńSkutecznie mnie zachęciłaś.
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetne miejsca...i ta nazwa!
Trzeba koniecznie by wypróbować :) Ach, gdybym mieszkała w okolicy ;)
Pozdrawiam ciepło :)
:)
Usuńsolidne porcje;)
OdpowiedzUsuńmożna się najeść:)
UsuńCiekawie wyglądają te dania, ale nie wiem czy bym dla siebie wybrała spośród nich :D Na pewno biała herbata mrożona brzmi smacznie :)
OdpowiedzUsuńbyły dania tylko z warzyw, typu makaron z warzywami bez mięsa:)
UsuńZ taką formą zamówienia spotkałam się w knajpie azjatyckiej w Sydney :) Gwarantuje szybszą obsługę.
OdpowiedzUsuńPysznie brzmi ta lemoniada! I na takiego kurczaka chętnie bym się skusiła :)
i szybciej, i fajniej :)
Usuńyhy...chyba zgłodniałam :/
OdpowiedzUsuń;)
UsuńNazwa chwytliwa xD
OdpowiedzUsuńfakt, fajna i wpada w ucho ;)
UsuńDania barwnie wyglądają :)
OdpowiedzUsuń;0
UsuńBrzmi bardzo zachęcająco, jeśli będę w okolicy to chętnie zajrzę :)
OdpowiedzUsuńpolecam :)
UsuńJedzenie prezentuje się świetnie- bardzo lubię azjatyckie knajpki :-)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńWygląda smakowicie :)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńSame pyszności ☺
OdpowiedzUsuń;)
UsuńFajne, niebanalne dania, chętnie bym spróbowała :)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńDania wyglądają pysznie :) Bardzo lubię kuchnię azjatycką,a więc z chęcią bym się tam wybrała :)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńMieszkam w Trójmieście, a nie znałam tego miejsca. Koniecznie muszę tam zajrzeć! :)
OdpowiedzUsuńkoniecznie:)
UsuńJakie pyszności :-)
OdpowiedzUsuńCiekawe miejsce, muszę tam kiedyś wpaść ;)
OdpowiedzUsuń