W dzieciństwie kochałam budyń. Zawsze kiedy atmosfera między rodzeństwem gęstniała jedno magiczne słowo wypowiedziane przez mamę łagodziło wszystkie spory. Tym słowem było- budyń. Najlepszą częścią, niemal zaszczytem było zjadanie budyniu prosto z garnka. Dużo budyniu, dużo soku malinowego i życie było takie piękne. Ostatnio zachciało mi się takiej porcji dzieciństwa. Słodki budyń chodził mi po głowie, aż wychodził drogę do sklepu po potrzebne składniki. Tym razem zainspirowana przez Maniusię pokusiłam o ryżowy budyń. Dla mnie nowość. Zrobiłam inaczej, nieco po swojemu, ale efekt mnie zaskoczył. Przepyszny pożywny budyń, obowiązkowo z malinowym akcentem. Jako,że mamy sezon na maliny zamiast soku dodałam sos z całych owoców.
Składniki na 4 porcje:
Budyń
1,5 szklanki mleka 3,2 %
2 żółtka
2 łyżeczki(niepełne) mąki ziemniaczanej
2 łyżki cukru
Ekstrakt waniliowy
Odrobina masła
3-4 łyżki płatków ryżowych błyskawicznych
Sos
Szklanka malin
Łyżka miodu
Szczypta cynamonu i kardamonu
Łyżka wody
Gdy budyń się studzi szykuję sos. Maliny płuczę, przekładam do garnuszka, dodaję miód i przyprawy oraz wodę. Całość duszę aż maliny zaczną puszczać sok.
Wystudzony budyń podaję z sosem malinowym.