Nie miałam w planie w mazurka na przeszłe już Święta. Ale najpierw tatko przez dwa dni-niby od niechcenia wspominałam o smaku mazurka jego prababci. Oczywiście nic nie sugerował, po prostu wspominał. No a potem doszło do "zawału" kuchennego robota. Po ledwie 3 latach dość wiernej służby odszedł na emeryturę, zdecydowanie jednak przedwczesną. Z racji niskich świadczeń i braku podstaw do opieki socjalnej został wyeksmitowany nawet z piwnicy. Cóż, jego wybór. Nowy robot intrygował tatkę, znów zaczął na głos czytać instrukcję, parokrotnie powtarzając - ukręci idealne kruche ciasto, cóż za czasy. Uległam w niedzielny poranek, zaraz po Rezurekcji zabrałam się za ciasto zwane mazurkiem. Rzeczywiście nowa "maszyna" poradziła sobie z zagnieceniem kruchego ciasta niemal koncertowo. No dobrze, ciasto się chłodzi, cóż wyłożyć na wierzch? Tego nie ma, tego nie zdążę zrobić, a inne połączenie w ogóle mi nie w smak. Hmm, zrobię więc po swojemu. Z szafki wyjęłam obłędne domowe powidła, trochę bakalii, i pomarańczę. I parę chwil później mój mazurek był gotów. Obłędnie kruche i delikatne ciasto, lekka słodycz powideł i świeżość pomarańczy. To ciasto jest tak pyszne, że nie zasługuje by pojawić się na stole jedynie raz do roku. Ja zaraz zabieram się za powtórkę, tak zażyczyła sobie rodzina. A ja nie narzekam, bo mazurek tanecznym krokiem wszedł na stałe do naszego menu, w którym rządziły baba z sernikiem.

Składniki:
Mąka krupczatka-250 gramów
Masło-100 gramów
Jajko
Cukier wanilinowy Delecta
Proszek do pieczenia Delecta-szczypta
2-3 łyżki lodowatej wody
Powidła śliwkowe
Płatki migdałów, rodzynki, figi, żurawina, orzechy włoskie
Pomarańcza
Ewentualnie kandyzowane wisienki
Mąkę łączę z proszkiem do pieczenia i cukrem wanilinowym. Dodaję posiekane masło i jajko. Szybko zagniatam składniki i dodaję wodę. Ciasto chłodzę przez pół godziny w lodówce. Formuję z niego wałeczki, kroję na plasterki, które przekładam na blachę, rozpłaszczam i tak przygotowany spód do mazurka podpiekam przez 12 minut w 165 stopniach.
Namaczam rodzynki i żurawinę, kroję orzechy i figi. Bakaliową mieszankę łączę z 2 łyżkami powideł, dodaję migdały. Na środek mazurka wykładam bakaliowo-powidłową masę.Resztę ciasta smaruję samymi powidłami. Na powidłach układam plastry pomarańczy-ja dodałam jeszcze kandyzowane wisienki, zapiekam całość przez 10 minut w 165 stopniach. Studzę i podaję.
Ho,hhooo to się nazywa uzależnienie od pieczenia:)) Nawet w Wielką Niedzielę:)) Uwielbiam mazurki:))
OdpowiedzUsuńNie mogłam się powstrzymać:)
UsuńBardzo fajny mazurek :)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńTrzy lata wytrzymał? Brawo! Niestety nasz został kupiony w grudniu a w czwartek padł trupem, że aż się dymić zaczęło... Dodatkowo przy reklamacji powiedzieli, że to my źle go używaliśmy i najprawdopodobniej nam go nie przyjmą... żal.... A to taka dobra firma była...
OdpowiedzUsuńNo nic ale nie o tym :P Twój mazurek wygląda genialnie i w tym roku też robiłyśmy takie wypasione z kajmakiem i czekoladą :P Zostały zjedzone jako pierwsze :D
Z tej samej firmy mamy maszynkę do mięsa-działa 22 lata ;) A tu niby cena wysoka, i pan mówił,że do nie zdarcia, a tu niecałe 3 lata i znów wydatek. Ale nowy wydaje się ciekawszy :)
UsuńNo proszę jaki fajny mazurek. To się nazywa poświęcenie :-)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńMazurek wygląda znakomicie.
OdpowiedzUsuńChyba dawno nie odwiedzałam moich ulubionych blogów (to wszystko przez to przedświąteczne zamieszenie), bo dopiero teraz widzę blogowe zmiany ;-) Super są.
Dziękuję:)
UsuńBardzo apetyczny mazurek,prosty i piękny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńMasz nową zabawkę :)
OdpowiedzUsuńTaty tak mają - niby tak tylko od niechcenia o czymś wspominają, a potem człowiekowi to spać nie daje i zrobić trzeba ;)
Mazurek pierwsza klasa :)
Mój tato opanował tę sztukę do perfekcji ;)
Usuńu nas pomarańczowy i śliwkowo-marcepanowy mazurki tak posmakowały, że upiekę je jeszcze w najbliższym czasie;)
OdpowiedzUsuńMazurki powinny być częściej na stole ;)
UsuńNigdy nie jest za późno na mazurka, cudny jest :) !
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńwymyśliłaś świetne ciacho! Brawo!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńBardzo ciekawie wygląda. :)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńBardzo pięknie i smakowicie wygląda :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńZ tą pomarańczą jest świetny!
OdpowiedzUsuńŻałuję, że jeszcze nigdy nie jadłam mazurka :c
http://poranny-talerz.blogspot.com/
Nic straconego ;)
UsuńWiadomo, Tata tylko wspominał ;) Robota też szkoda, ale skoro nowy sobie poradził. A co do dania głównego, to chętnie bym teraz zjadła...
OdpowiedzUsuń:)
UsuńAle dałaś czadu, w Wielką Niedzielę piec?! Podziwiam zapał :) A mazurek wyszedł ci obłędnie!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTe aluzje Twojego taty przyniosły widać skutek :D
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPoprostu cudo! Pieknie wyglada i na pewno smakuje wspaniale :D
OdpowiedzUsuń:)
UsuńDobrze, że wszystko skończyło się "tanecznym krokiem" ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNajlepsza w kuchnii jest inwencja twórcza. Z niczego zrobi się dzieło smakowej sztuki :) Połączenie smaków na prawdę kusi ;)
OdpowiedzUsuń;)
Usuńja jak próbowałam wyrobić ciasto robotem kuchennym to się przegrzał, zespół i nie dało się nic z tym zrobić, ach.
OdpowiedzUsuńale mazurka w takiej wersji z pewnością bym skosztowała. ;)
Ja tylko w robocie połączyłam-do grudek,potem zagniotłam w kulę sama:)
UsuńMniam, pyszny musiał być:)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńCiężko się oprzeć takiemu mazurkowi ;) Pyszny!
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńTata wiedział jak podejść żeby jednak mazurek się pojawił :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń;)
UsuńCo z tego, że spóźniony, za to jaki efektowny. Śliwki i pomarańcza- połączenie idealne. Ewentualnie właśnie te kandyzowane wisienki- też kuszą. A mazurek dobry jest nie tylko na święta :)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńNigdy nie jadłam mazurka, ale Twój bardzo mi się podoba z tymi wszystkimi pysznymi dodatkami :)
OdpowiedzUsuń;)
Usuńhaha, tata tylko wspomniał.. :D no ba!
OdpowiedzUsuńmazurek jak ta lala! :) jakież cudowne smaki.. <3
;)
UsuńCzasami przez przypadek powstają świetne przepisy. Twój mazurek jest fantastyczny. Warto go powtórzyć :)
OdpowiedzUsuńDziękuję;)
Usuńnie jadłam mazurka jeszcze - ale koniecznie muszę to nadrobić :)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńMmmmmm.... brzmi przepysznie :) Powiem Ci, że trzy lata to i tak długo wytrzymał Twój robot, mój całkiem niedawno padł po roku :/
OdpowiedzUsuńW sumie był rzadko używany, i do tego ponoć za tamtą cenę miał służyć pół życia, ale ten jest lepszy ;)
UsuńFajny ten twój mazurek, ja jeszcze nigdy nie robiłam :-)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńMazurek piękny! Szkoda, że święta mazurkowe są tylko raz w roku ....:)
OdpowiedzUsuńOj szkoda ;)
UsuńPiękny ten mazurek Ci wyszedł :))
OdpowiedzUsuń